USA – Monument Valley
Z dziennika pokładowego: Dzień 16.07 Dzień był bardzo długi i zrobiliśmy wiele kilometrów :). Zaczeliśmy w Navaho National Monument. Wioskę obejrzeliśmy niestety tylko z góry ponieważ spacer na dół można urządzić sobie tylko z przewodnikiem i tylko o 8.15 i 10.30. Ale nic straconego – będzie więcj czasu w Monument Valley Navajo. Tę dolinę widział chyba każdy kto oglądał filmy o dzikim zachodzie. Charakterystyczne słupy wyrastające z ziemi o czerwonym kolorze – podobnie zresztą jak sama ziemia, z której wyrastają. Dolinę rozsławiło małżeństwo Gouldingów, którzy zamieszkiwali te tereny razem z Navajo. Podobno za ostatnie 60 dolarów Harry Goulding pojechał do Hoollywood, żeby
pokazać zdjęcia doliny Fordowi i przekonać go do nakręcenia tu filmu. Ten z początku nie chciał się z nim zobaczyć ale w końcu uległ. Był podobno pod takim wrażeniem, że miesiąc później w dolinie zaczęto kręcić już pierwszy film. Nie ukrywam, że chętnie przejechalibyśmy się w głąb doliny, co z kolei możliwe jest albo z pomocą wynajętych wozów (trip 60 dolarów za osobę – Navaho znają jednak swoją wartość :)) albo swoim autem. Oczywiście ostrzegają przed używaniem aut osobowych ale widzieliśmy, że te radzą sobie spokojnie na tej trasie. Więc jeśli ktoś chce zobaczyć Trzy Siostry z okna swojej osobówki to śmiało. Czując klimat dzikiego zachodu wsuwamy dwie puchy gotowego żarełka i lecimy dalej. Omijając Gooseneck State Park jedziemy prosto na mosty naturane z okresu … bardzo starego :). Po drodze czeka nas jeszcze wjazd na górę (dosłownie na górę!). Tabliczka na drodze mówi tylko, że nie jest ona dedykowana dla pojazdów typu autobus i jemu podobnych. Uwielbiam te ichsiejsze znaki. Nie jest ich zbyt wiele i wszystkie zdają się być potrzebne, nie kłamią, nie koloryzują, a co najważniejsze: “jak się nie dostosujesz człowieku to możesz mieć pretensje tylko do siebie – bo my tu barierek nie budujemy” :). Sipapu i Kachina pochodzą z okresu prekambru i powstały na skutek zmiany biegu koryta rzeki. Nie wiem jak duże były te rzeki ale sądząc po rozmiarach mostu – sporawe. Cały krajobraz zresztą, który oglądamy od jakiegoś czasu jest ukształtowany przez wodę, której nome nomen już tu nie ma, albo przyjamniej nie ma jej w lipcu 🙂 Widok zapiera dech w piersiach tym bardziej, że gdy oglądamy Kachina Natural Bridge słońce chyli się za horyzontem. Niebo wygląda cudownie…
No Comments