„W górach jest wszystko, co kocham
Wszystkie wiersze są w bukach
Zawsze kiedy tam wracam
Biorą mnie klony za wnuka
Zawsze kiedy tam wracam
Siedzę na ławce z księżycem
I szumią brzóz kropidła
Dalekie miasta są niczem…”
sł. Jerzy Harasymowicz, muz. Wojtek Szymański (B. Adamczak)
I tak udało nam się razem z Klaudią i Pawłem połączyć dwie miłości tę do gór i do fotografii. Góry jak to góry mają swoje wymagania i swój charakter mieliśmy plan na sesję plenerową o zachodzie i wschodzie słońca ale one miały inny 🙂 Jednak wytrwałość naszej cudownej pary i nasza cierpliwość zaowocowały. Udało nam się przekonać aurę, że my tu jesteśmy zdeterminowania i nie tak łatwo się nas nie pozbędzie. I tym razem się udało. O wschodzie udało nam się w zasadzie zrobić tylko kilka ujęć i to w deszczu ale za to popołudniu pogoda dopisała.
Wybraliśmy się w Tatry na stronę Słowacką, gdzie zarówno wieczorem jak i popołudniu mieliśmy góry dla siebie (no prawie :)) ale nie będę się tu rozpisywał niech fotografie opowiedzą Wam tę historie same. Chciałbym tylko pogratulować Klaudii i Pawłowi wytrwałości 🙂 szczególnie Klaudii, która mimo chłodu i deszczu dzielnie występowała w sukni ślubnej 🙂 Podziękowania także dla Marioli Popińskiej za asystowanie w tej sesji plenerowej. Jej doświadczenie górskie i zamiłowanie do fotografii bardzo mi pomogły.
A teraz już nie zanudzam…
Dziś zapraszam Was na opowieść Marty i Damiana, których już znacie z ich sesji narzeczeńskiej. Jeśli nie zapraszam do obejrzenia „Sesja narzeczeńska Damiana i Marty” włączcie głośniki, ustawicie najlepszą jakość i oglądajcie.
A potem zapraszam tu z powrotem, gdyż nie całe dwa tygodnie temu ta wspaniała dwójka ludzi powiedziała sobie TAK 🙂 Początek dnia to wizyta „U BRZYTWY” razem z Damianem i jego tatą. Bardzo ciekawe miejsce ociekające testosteronem. Koniecznie musicie sami sprawdzić. Zaraz po tym zupełnie inny świat Marty pełnej wdzięku i delikatności jak na skrzypaczkę i Pannę Młodą przystało a to wszystko pod bacznym okiem Magdy. Po wspaniałym błogosławieństwie na którym nie obyło się bez wzruszeń udaliśmy się do kościoła a potem do Czarnego Stawu na niezapomniane wesele, które rozkręcał wodzirej i dj z Sax Machine. Co tam się działo 🙂 …. zobaczcie sami. 🙂
Z zespołem pracującym nad projektem Monopolis współpracujemy już około dwóch lat. To naprawdę zaszczyt móc obserwować jak idea przeradza się w zmaterializowaną rzeczywistość. Co więcej nie jest to jakiś zwykły pomysł na kolejne centrum handlowe i biznesowe. Monopolis zdaje się być czymś ciekawszym czymś co pozwoli nam doświadczać tkanki miejskiej jako miejsca dla ludzi chcących po prostu miło spędzić czas nie koniecznie na zakupach i jedzeniu. Część tej idei jest już namacalna i można jej skosztować przychodząc na spektakle wystawiane w ramach Letniej Sceny Monopolis. Reportaż z pierwszego spektaklu w tej serii możecie znaleźć tu. Cały zespół Ukryte w kadrze trzyma kciuki za ten projekt i mam nadzieję, że kiedyś z czytelnikami naszego bloga spotkamy się tam na pysznej kawie i rozmowach o fotografii. A tym czasem zerknijcie na postęp prac 🙂
Dziś tym razem na początek tygodnia historia Klaudii i Pawła dwójki ludzi którzy dzielą swój czas między pracą w Polsce i na słonecznej Malcie i co chyba najważniejsze gdzie by nie byli są razem. Dla mnie to cudowny przykład na to, że można 🙂 Wesele odbyło się w rodzinnych stronach Klaudii dzięki temu mogłem poznać kolejny interesujący zakątek naszego pięknego kraju. Zabawa była świetna rozkręcana przez cudowny zespół i barmanów :). Teraz zapraszam Was na krótką historię a już niedługo …. fantastyczne zdjęcia z pleneru. Dziś jeszcze nie zdradzam gdzie się odbył ale było mega wyjątkowo 🙂