Po krótkiej przerwie znowu na rower … łąki wyglądają wspaniale – można się z nich zakochać bez pamięci. Aż strach pomyśleć że znowu idzie jesień 🙂 A jednak … I nie wiem czy to powód do narzekań. Zapewne nie. Nie zmienia to jednak faktu że znów długie miesiące trzeba będzie czekać na zapach ściętej trawy, złote pola i ciepło słońca ogrzewającego nasze ciała. Lubie to uczucie i będzie mi go bardzo brakowało zatem nie pozostaje mi nic innego jak cieszyć się jego ostatnimi przebłyskami. Pomagają mi w tym ostatnio zebrane na łące kwiaty :).
Co ja się tam będę rozpisywała o tym jak było :). Wiadomo, że było fajnie – nawet moja kochana Teściowa to potwierdzi. Jurand zdobył nasze serca w 3 minuty a potem już tylko utwierdzał nas w przekonaniu, że jest prawdziwym psem wspinacza: cierpliwym, społecznym i grzecznym ale jakże ciekawym nowych doświadczeń i niecierpiącym nudy. Warto też wspomnieć o moim malutkim sukcesiku: udało mi się kilka razy wtoczyć z asekuracją dolną :). Jak zawsze udział w wydarzeniu miała Ewcia, która mnie do tego oczywiście namówiła – stresik był lekki ale frajda też spora :). Teraz trzeba by trochę popracować nad zastałymi mięśniami – no ale jak to mówią nie można mieć wszystkiego w życiu. No a Panowie wymiatają – coś czuję, że gdyby nie ten lekki upał zrobili by 6.5 🙂 Zresztą sami zobaczcie 🙂