Bardzo lubimy działać z polecenia, ponieważ nie dość, że nie obca jest nam para młoda, to do tego nierzadko znamy już część gości :). Tak też było i tym razem – co nie ukrywam przysporzyło nam wiele radości. Naszym łącznikiem z Kasią i Tomkiem była Julia i Tomek – to na ich ślubie to po raz pierwszy widzieliśmy się z naszą nową parą młodą. A że spotkanie to było bardzo miłe ucieszyliśmy się niepomiernie, że również i oni postanowili nam zaufać i poprosili o uwiecznienie tego pięknego dnia. A było co uwieczniać bo para młoda i goście bawili się świetnie. Nic to zresztą dziwnego – inaczej być nie mogło na ślubie przeznaczonych sobie dwojga ludzi. Bo kto uwierzy, że to był zwykły przypadek, że akurat tamtego wieczora Tomek przyłączył się do swoich kolegów i powędrował z nimi na tę sławetną osiemnastkę? 🙂
Fotografowanie podczas wspinania to podwójna radość – przynajmniej dla nas … i przynajmniej póki co :).
Uciecha ze wspinania to rzecz oczywista – wystarczy złapać bakcyla i dalej już się chce. W naszym wypadku bakcyla pomogli złapać nam inni ludzie… a wszystko zaczęło się od Buczka, o której nie można tu nie wspomnieć :). To ona poznała nas z Grackiem a ten przedstawił nam swoją ukochaną, cudnie upartą i wytrwałą Ewcię. No i tak sobie od tej pory chadzamy na tę ściankę – głównie dla przyjemności i odcięcia się od komputera i myślenia o nim. Bo to chyba w tym wszystkim lubię i cenię najbardziej – że nie myśli się podczas wspinania o niczym innym :). A jak wiadomo dla mózgu kobiety myśleć tylko o jednej rzeczy na raz to rzadkość (kto nie wie polecam: http://www.youtube.com/watch?v=Y-kS28yWi14). No więc na ścianie odpoczywam. Ale – zgodnie z proroczymi słowami zapoznanych do tej pory kolegów i koleżanek wspinaczy – łażenie po ścianie miało być czymś zgoła różnym od wspinania w skałach. Hmmm… no raczej nie trudno się dziwić, wszak warunki zgoła odmienne… jednak inne znaczy jakie?
Artysta jako Obcy. Socjologiczne studium polskich artystów na emigracji.
Autor: dr Tomasz Ferenc
Poniższy tekst odbiega nieco od tematyki, którą zadeklarowaliśmy poruszać na naszym blogu w zakładce rozważania. Jednak nadal mieści się w szerokim rozumieniu pisania o fotografii jako o działaniu uwarunkowanym różnego rodzaju kontekstami społecznymi. Działaniu, które może ale nie musi być częścią świata artystycznego, elementem produkcji artystycznej. Bo czy może być coś ciekawszego niż możliwość poznania i „posłuchania” artystów, którzy opuścili nasz kraj niektórzy zmuszeni inni szukając rozwoju i swojego miejsca na ziemi.
Zapraszam do dalszej lektury i komentarzy.