USA – Las Vegas
Z dziennika pokładowego: To jest niebywałe. Mnóstwo ludzi, wszędzie bary i kasyna, wchodzisz do jednego a stoły i maszyny ciągną się przez kolejne 10-20 min twojej przechadzki. Na ulicy różni dziwni ludzie: facet w stringach, Johny Deep w wersji „Piraci z Karaibów” z bliżej niezidentyfikowaną koleżanką o biuście w rozmiarach 18 x C, chipandailsi, transfrmers, wielki murzyn z „Drużyny A”, tancerki egzotyczne i wiele, wiele innych osobliwości, z którymi możesz sobie zrobić zdjęcie za dolara :).
Nad trzema przecznicami ulicy rozpościera się największy na świecie ekran w kształcie zaokrąglonego baldachimu – ma długość 0,5 km. :). Wszędzie tłoczno i gwarno, przyjemny dziadeczek chce nam od razu sprzedać wachlarze wskazując jednoczenie zdjęcia psiaków ze schroniska – niestety dla niego jesteśmy dość asertywni :). Scheldon już na nas czeka więc nie możemy dłużej upajać się tym widokiem i mkniemy do „4 Queens”.
Zastanawiamy się jak to może na siebie zarabiać? Jak dużo ludzie muszą przegrywać, żeby to mogło działać? Ale widać to jeszcze lepiej na The Strip, gdzie znajdują się największe hotele w Vegas. Mamie by się spodobało. Jest tu wieża Eiffla, Walencja, Statek Piratów, kryształowy żyrandol na trzy piętra, samochód pokryty cekinami, Monte Carlo, New York, Fontanny w Bellagio, jest po prostu wszystko czego chcesz. To miasto, którego istnienie w środku pustyni nie jest uzasadnione żadnymi logicznymi argumentami i zostało stworzone po to by zaspokoić najbardziej próżne człowiecze instynkty i potrzeby, a mimo to zachwyca.
Mam nadzieję że też kiedyś tam zawitam 😉