To już czwarty miniwspin! Co to oznacza? e musicie się spiąć jeśli chcecie wygrać. I nie rzucam tutaj słów na wiatr – co niektórzy wykorzystują np. siłę tygrysa, jego spryt i zwinność, zmieniają się w zwierze pędząc w górę … 🙂 jeśli chcecie to zobaczyć na własne oczy – zapraszam :).
7 tygodni zmagań, 138 problemów, świetni routseterzy, masa uczestników, świetna zabawa i rewelacyjna atmosfera – czyli Liga Boulderowa na Spot Boulder Caffe. Publikowaliśmy już kilka zdjęć z tego wydarzenia a teraz przyszedł czas na finały!! Nie było łatwo się dostać z tym większą więc przyjemnością oglądaliśmy finałową 16 🙂 na kolejnych 5 problemach kobiecych i męskich. Laski i „laskowie” radzili sobie świetnie, a dopingująca publiczność dodawała im werwy. Innymi słowy „MEGA” jak mawia klasyk :).
A skoro już mowa o liczbach to poniżej 36 pierwszych finałowych klatek :). Enjoy…
Z kamieniem w brzuchu, bez szczególnego nastroju, w pamięci mając tylko obrazy. Na zewnątrz jak każdy widzi – zima bez szczególnych jej oznak. A przed nami całe życie.
To najchętniej bym teraz napisała ale połowa powie, że coś ze mną nie tak więc dodam tylko, że tęskno mi do tych widoków, więc sobie przynajmniej popatrzę.
Trzecia edycja Mini Wspinu. Żeby nie było nudno zaczynamy ograniczać szkła. Tym razem w ruch poszło rybie oko 15 mm i tele 70-200 mm (ze wskazaniem na 200). Czyli co można zobaczyć na bardzo szerokim i … no powiedzmy wąskim kącie. Oba mają bez wątpienia swoje zalety i swoje wady, oba też mają swoich amatorów, choć jak wiemy preferencje fotografików zmieniają się z czasem. Ale co lepiej wypada w przypadku fotografowania wspinaczy? I w dodatku na ścianie?
Druga runda Strato Wspin Maratonu za nami 🙂 Jak zawsze niesamowita atmosfera i ludzie – kto nie był niech żałuje a na pocieszenie kilka fotek 🙂 Mamy nadzieję, że oddają atmosferę.
.
.
.
.
.
.
.
.
Co ja się tam będę rozpisywała o tym jak było :). Wiadomo, że było fajnie – nawet moja kochana Teściowa to potwierdzi. Jurand zdobył nasze serca w 3 minuty a potem już tylko utwierdzał nas w przekonaniu, że jest prawdziwym psem wspinacza: cierpliwym, społecznym i grzecznym ale jakże ciekawym nowych doświadczeń i niecierpiącym nudy. Warto też wspomnieć o moim malutkim sukcesiku: udało mi się kilka razy wtoczyć z asekuracją dolną :). Jak zawsze udział w wydarzeniu miała Ewcia, która mnie do tego oczywiście namówiła – stresik był lekki ale frajda też spora :). Teraz trzeba by trochę popracować nad zastałymi mięśniami – no ale jak to mówią nie można mieć wszystkiego w życiu. No a Panowie wymiatają – coś czuję, że gdyby nie ten lekki upał zrobili by 6.5 🙂 Zresztą sami zobaczcie 🙂